środa, 17 czerwca 2020

Identyfikacja problemu z fundacjami

Minister Rolnictwa
Jan Ardanowski

Szanowny Panie Ministrze!

Problem z fundacjami polega na tym, że leniwa, komformistyczna, pasożytnicza hołota udająca obrońców zwierząt, znalazła sobie sposób na wygodne życie cudzym kosztem, po trupach. Dosłownie po trupach!

Osoby szemrane, nie wiadomo skąd wytrzaśnięte, zajmują się rabunkiem cudzej własności pod pretekstem ratowania zwierząt, których wcale nie ratują, tylko przejmują dla własnych korzyści.

Obecnie fundacje są także wykorzystywane do porachunków. Napuszcza się fundacje ze złośliwości, zawiści, zemsty lub po to, by wykosić konkurencję. Są też zlecenia na zdobycie określonych zwierząt i nieruchomości. 

Fundacje chętnie się podejmują takich napadów, gdy dostają donos o rzekomym znęcaniu się czy zaniedbywaniu zwierząt, bo na starcie mają pretekst i wsparcie kłamcy, oszczercy, zainteresowanego tym, by zaszkodzić właścicielowi zwierząt i złożyć pokrętne, fałszywe zeznania.

Fundacje wpadają znienacka, na przednówku, kiedy zwierzęta zazwyczaj wyglądają nieco gorzej niż latem, gdy mają full wypas, wpadają w dni świąteczne, aby właściciel zwierząt nie mógł wezwać inspektora weterynarii lub swojego weterynarza lub prawnika.

Wszystko, co się znajduje na miejscu, jest tendencyjnie i negatywnie oraz wprost kłamliwie interpretowane przez rozwrzeszczane paniusie inspektorki.

Zazwyczaj to kobiety się tym procederem zajmują, lecz często korzystają z usług różnych mięśniaków, w razie, gdyby doszło do rękoczynów. A dochodzi, bo ludzie bronią swego dobytku.

Podczas napadów na właścicieli zwierząt kradzione są nie tylko zwierzęta, ale i dokumenty oraz pieniądze.

 Dewastowane jest mienie właściciela zwierząt. Sam właściciel jest poniewierany i poniżany. Wielu gospodarzy, hodowców czy właścicieli pojedynczych zwierząt doprowadzanych jest do rozstroju zdrowia psychicznego i fizycznego.

Perfidne fundacje terroryzujące i wyprowadzające z równowagi bezbronnych cywili, potrafią zastraszać psychiatrykiem jak i uprowadzeniem dzieci do domu dziecka, a nawet straszyć donosem do nadzoru budowlanego. To są terroryści, a nie wróżki pełne ciepła i dobroci.

Na takie kreują się na pokaz, gdy się fotografują ze zrabowanymi zwierzętami właścicielskimi i na pokaz cmoktają je w pyszczki.

Dodatkowo, na mocy zmiany z 2018 roku do Ustawy o Ochronie Zwierząt, bandziory dostały wsparcie mundurowych, którzy nie znają prawa, albo udają, że nie znają prawa i pomagają fundacjom skubać właścicieli z ich dobytku. Pomocnictwo w okradzeniu właściciela nazywają "asystą".

Nie wszędzie i nie wszyscy policjanci dają się wkręcić w takie akcje, ale są i tacy, którzy z pełną świadomością biorą w przestępstwie udział, licząc na to, że nie poniosą żadnych konsekwencji swego działania.

Udział w grabieży może być też formą zemsty za skargi na działania policji. Niestety, policjanci żyją w przeświadczeniu bezkarności nie bez powodu.

 Realia naszego państwa są takie, że postkomunistyczna policja jest brutalna, chamska i bezkarna, realnie wyjęta spod prawa i robi co chce nigdy nie ponosząc za swoje przestępstwa i wykroczenia jakichkolwiek konsekwencji.

 Do tego, podczas rabunku, są ślepi i głusi na inne przestępstwa fundacji, w tym na złe traktowanie zwierząt, a nawet znęcanie się i doprowadzanie do śmierci.

Po prostu żyjemy w państwie bezprawia i robienie ustaw, które dają przestępcom w mundurach i urzędowych biurach dodatkowe, nadmierne kompetencje, prowadzi do straszliwej krzywdy ludzkiej.

Dlatego nie można do tego dopuścić, aby ustawa była tak sformułowana, by dawała milion sposobów nadużyć, matactwa i zalegalizowanych przestępstw kryminalnych.

 Ustawa nie może dawać NIKOMU uprawnień do zaboru zwierząt, a zwłaszcza bez wyroku sądu i bez wydanej decyzji administracyjnej, bez sporządzenia w obecności właściciela protokołu odbioru konfiskowanych zwierząt i ich opisania, badania na miejscu oraz oznakowania. 

Osoby, które prowadzą fundacje pro zwierzęce, nie znają się na zwierzętach i ich dobrostanie. Snują swoje jakieś patetyczne, naciągane bajki oderwane od rzeczywistości.

 Dodatkowo, jeśli wśród wolontariuszy fundacji znajdą się wegetarianie lub weganie, to dochodzi do prawdziwej histerii i wojny ideologicznej, gdyż według tych niedojrzałych mentalnie osób, zjadanie mięsa to coś złego, a rolnicy i hodowcy, którzy hodują zwierzęta na mięso, mleko i jaja - to osoby do linczowania i odstrzału.

Można zobaczyć na przykładzie redaktora POLSATu, pana Bebło, który aż kipiał z oburzenia, że śmiałam zjeść swojego własnego konia 😁 A to tylko zwykły objaw gospodarności - skoro konisko padło na kolkę, to i tak już strata moja była wielka, ale chociaż mięso próbowałam uratować i wykorzystać, i trzeba przyznać, że smaczne było.👍

Podczas najazdów na gospodarstwa i inne prywatne posesje, właściciela się zastrasza, wmawia się mu, że zwierzęta są chore, że trafią w bardzo dobre ręce i warunki, fundacja wymusza na właścicielu wydanie zwierząt i siłą je zabiera, zwierzęta, którym nic nie jest.

A potem  te zwierzęta trafiają na handel lub do rzeźni, a nieświadomemu właścicielowi wystawia się wyssane z palca  rachunki na bajońskie kwoty i w ten cwany sposób przejmuje się nieruchomości.

De facto, Ustawa o Ochronie Zwierząt jest coraz częściej wykorzystywana przez prawnicze i urzędnicze kliki do przejmowania cudzych gospodarstw, na pokrycie sztucznie wygenerowanego przez fundację i gminę długu.

Trzymają zwierzęta miesiącami i latami, kłamią, że wymagają leczenia, wystawiają coraz to wyższe rachunki, a to za transport na drugi koniec Polski, a to za hotelowanie u zaprzyjaźnionego z fundacją usługodawcy, a to za pozorowane leczenie.

To jest niebywały przekręt, to co robią fundacje. Gdybym  sama tego nie doświadczyła i nie miała wiedzy o przekrętach innych fundacji i sposobach ich działania, to nie wiem czy bym uwierzyła.

Po wywiezieniu, zwierzęta są poddawane manipulacjom dla celów sfabrykowania fałszywej dokumentacji weterynaryjnej, mającej na celu umożliwienie sądowe przejęcie zwierząt przez fundację na stałe i obciążenie właściciela gigantycznymi, wyssanymi z palca rachunkami.

Fundacje zrabowane zwierzęta głodzą, kaleczą, zarażają, fotografują pod niekorzystnym kątem, tak, by zwierzę wyglądało na bardzo wychudzone i zaniedbane.

 Dodatkowo, zdjęcia i filmy są kręcone z użyciem filtrów, materiał fotograficzny jest obrabiany tak, by zwierzęta na nim występujące, wyglądały mega tragicznie.

Zdjęcia zmarnowanych i zmanipulowanych zwierząt są wysyłane do weterynarza na drugim końcu Polski. Weterynarz wystawia opinię na podstawie zdjęcia, lub robi obdukcję kilkanaście dni lub kilka tygodni po wywiezieniu tych zwierząt od właściciela, po tym, jak zwierzęta zostały już przez fundację odpowiednio wymaltretowane i wyglądają na prawdę kiepsko.

Do tego dochodzi fundacyjna afektowana, wstrząsająca opowieść o potworze- właścicielu, który wg fundacji się znęca kilkanaście lat nad biednymi zwierzętami, no i podkręcony weterynarz wystawia negatywną opinię odpowiednio podrasowaną pomówieniami gościówy z fundacji. Bywa, że pisze słowo w słowo to co insynuuje fundacja.

Weterynarz fundacyjny wystawiając opinię opłacaną sowicie przez fundację po zawyżonych stawkach, po prostu przepłacone opinie - pisze to co fundacja dyktuje.

Fundacje nie zadają sobie trudu, by wypytać właściciela o historię zwierzęcia, tylko piszą własne brednie całkiem od czapy, wydumane, zmyślone tragiczne historyjki mające na celu wzburzyć publikę i wydusić z niej poparcie i datki.

Weterynarz fundacyjny również nie konsultuje się w sprawie zwierząt z ich właścicielem. Wystawia opinię o zrabowanym zwierzęciu wyłącznie na podstawie pomówień fundacji.

Cwaniary z zorganizowanych grup przestępczych udające ratowniczki zwierząt, działają z premedytacją i bezkarnie od lat, a od dwóch lat ich bezprawie weszło na wyższy poziom, bo dostały uprawnienia na miarę gestapo.

 Mogą się o dowolnej godzinie i porze dnia włamać komuś do domu i zrobić z nim i  jego zwierzętami i majątkiem co im się żywnie podoba.

Największy problem wygenerowała zmiana do ustawy z roku 2018, która dała fundacjom dodatkowe uprawnienia na miarę służb państwowych. Mogą się włamać każdemu do domu bezpodstawnie w środku nocy, wystarczy anonimowy donos, pomówienie. 

Fundacja Molosy Adopcje okradała mnie o pierwszej i drugiej w nocy.

Problem nieuczciwości fundacji wynika z tego, że fundacje czerpią ogromne korzyści finansowe i materialne z tytułu rabunku cudzych zwierząt, więc w ich interesie jest by kłamać, mataczyć, krętaczyć.

Wcześniej, tzn. dwa lata wcześniej, fundacjom nie było tak łatwo okradać ludzi bezpodstawnie, gdyż nie wolno im było wywozić zwierząt bez zgody właściciela. Co prawda dość sprawnie sobie z tym radziły, zastraszając właścicieli i wyłudzając od nich zwierzęta, ale nie zawsze się im to udawało. Teraz każdy wyjazd to gwarantowany łup, bo kto im przeszkodzi?

 Jak w okolicy jest uczciwy inspektor weterynarii lub policja, to może uniemożliwić bezprawie. Ale gdy inspektor i policja są umaczane w kradzież? Jak się ma hodowca bronić? Najwyższym dobrem państwa jest obywatel, a nie funkcjonariusz lub urzędnik. Oni mają służy nam, chronić nas przed niebezpieczeństwem i  kradzieżą, zabezpieczać nasze prawa. Tymczasem urzędnicy i funkcjonariusze okradają obywateli. 

Dlatego najlepszą obroną hodowcy będzie brak możliwości wywozu zwierząt bez zgody właściciela.

Fundacje w razie potrzeby mogą pomagać na miejscu. Jest to wskazane, gdyż podczas transportu zwierzęta są tratowane i kaleczone, co jest sprzeczne celem Ustawy o Ochronie Zwierząt. Uśmiercenie zwierząt w ścisku przyczepki nie przystosowanej do przewozu owiec i kóz to jest fatalne działanie. 

Zwierzęta mogą być opisywane, diagnozowane, dokarmiane i leczone na miejscu. Np. ja nie mieszkam pod wulkanem, który za chwilę wybuchnie, aby zasadne było wywożenie zwierząt gdziekolwiek. Nie ma potrzeby ich wywozić. Nie jest to ani zasadne, ani korzystne dla zwierząt. Podczas odbiorów giną zwierzęta, które sobie wcześniej spokojnie żyły na farmie u właściciela.
Dobro ludzkie jest więcej warte, niż zwierząt.  Dobro ludzkie jest dobrem wyższym, niż dobro zwierzęce. Nie wolno zrównywać ludzi do zwierząt, bo to faszyzm, a faszyzm jest ustawowo zabroniony w Polsce jako system totalitarnego zła, które zmiotło z powierzchni Ziemi miliony bezbronnych cywili.

Fundacje mogą pomagać na miejscu, tam, gdzie mieszka zwierzę. Wywożenie zwierząt powinno się odbywać tylko i wyłącznie za pisemną zgodą właściciela i na koszt fundacji, po pouczeniu go na piśmie o przysługującym mu prawu zmiany zdania w terminie do 3 miesięcy.
Ludzie napadnięci znienacka przez rozwrzeszczane pannice, często pod wpływem tego hejtu, ze strachu podpisują zrzeczenia zwierząt, a potem gdy dochodzą do siebie, jest już za późno by odzyskać wywiezione zwierzę.

Fundacja jest stroną postępowania i jako strona nie może mieć dostępu do dowodów, którymi manipuluje by postawić na swoim. Dowodami są zwierzęta. Wiadomo, po co są natychmiast wywożone - po to, by pogorszyć ich stan i uzyskać fejkowe opinie weterynaryjne.
Ustawa o Ochronie Zwierząt musi gwarantować właścicielowi dostęp do jego zwierząt po ich wywiezieniu, celem kontroli ich dobrostanu, który często ulega pogorszeniu po wywiezieniu zwierząt z gospodarstwa.

Właściciel musi mieć zagwarantowane prawo do obecności podczas obdukcji i rozmowy z weterynarzem przeprowadzającym obdukcję.
Właściciel musi mieć zagwarantowane prawo i zabezpieczoną możliwość do fotografowania i filmowania całej akcji, gdyż jako rzekłam wyżej, dochodzi do totalnego mataczenia przez osoby biorące udział w interwencjach i odbiorach oraz obdukcjach.
Ustawa o Ochronie Zwierząt musi mieć wykreślony zapis o karze finansowej 150.000 złotych. Jest absurd. Za nie ostruganie kopyt kara 150.000 złotych? To jest zuchwała kradzież systemowa.
Właściciele nie mogą być z urzędu obciążani kosztami leczenia zwierząt, ich transportu i hotelowania. Wtedy te koszty znikną, albo będą skromne, gdyż gwarancja oskubania właściciela za hotelowanie ukradzionych mu zwierząt skutkuje nadużyciami i naciągnięciami na  wygórowane, bezzasadne koszty.

Zdecydowanie rekomenduję zakaz wywożenia zwierząt bez zgody właściciela. To rozwiąże większość aktualnych problemów z fundacjami. Przestaną kraść na potęgę i kłamać. 

Z poważaniem,
Rzecznik Praw Hodowcy Izabella Redlarska, Rancho Romantica Rebelle, Czukty 1
19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226